Zgodnie z danymi, które od ZUS uzyskała Polska Agencja Prasowa, w 2023 roku aż o 8,7% wzrosła liczba zwolnień lekarskich z tytułu zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania. Dało to aż 26 milionów dni absencji w pracy. Depresja, lęki i fobie stają się coraz większym problemem chorych, ich rodzin, a także gospodarki.
W ciągu ubiegłego roku lekarze psychiatrzy wystawili łącznie ponad 1,4 miliona zwolnień lekarskich z tytułu zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania. Rok wcześniej liczba ta wynosiła niecałe 1,3 milionów. Opuściliśmy wówczas łącznie ponad 23 miliony dni pracy, w 2023 r. było to już 26 milionów absencji.
Według danych ZUS najczęstszym powodem wystawiania L4 była reakcja na ciężki stres (ponad 477 tys. zwolnień). Na drugim miejscu znalazły się epizody depresyjne (251, 6 tys. zwolnień lekarskich). Ponadto częściej niż rok wcześniej dotykały nas fobie, zaburzenia lękowe i nerwicowe.
Dla porównania rok wcześniej, czyli w ciągu całego 2022 r. z tytułu depresji wystawiono 233 tys. L4.
Tendencja wzrostowa zachorowalności na zaburzenia psychiczne w Polsce jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się na świecie. Według danych WHO na epizody o różnym nasileniu cierpi ok. 5% dorosłych. Na świecie dotykają one obecnie ok. 380 milionów ludzi. W Polsce jest ich 1,5 miliona. Przynajmniej tak wynika z recept wystawionych na środki antydepresyjne.
Jednak wielu chorych nadal nie zgłasza się do specjalisty.
Czego ciągle się boimy?
Co nas paraliżuje tak bardzo, że wolimy cierpieć w ciszy i za uśmiechem niż sięgnąć po pomoc?
Powodów jest wiele.
- To strach przed odrzuceniem przez najbliższych, przyjaciół i środowisko.
- To wstyd, że nie dajemy sobie rady.
- To lęk przed utratą pracy.
- To także nieumiejętność przyznania się przed samym sobą, że potrzebują pomocy.
- To niedowierzanie, że depresja może dotknąć właśnie nas.
- To czasem też zwykła niewiedza, przez którą depresję bagatelizujemy, błędnie stawiając ją na równi ze smutkiem.
Tymczasem to nie chandra!
Czym różni się depresja od smutku?
Smutek i przygnębienie są to zazwyczaj uczucia, które powstały w wyniku obiektywnie trudnego wydarzenia, takiego jak żałoba, utrata pracy, czy zakończenie związku. Czasem ich przyczyny są poważniejsze, inne z boku mogą wydawać się błahe. Znika on wraz z likwidacją jego źródła. Ze smutkiem możemy sobie sobie sami. Możemy przywrócić sobie lepszy nastrój, chociażby robiąc rzeczy, które sprawiają nam przyjemność, takie jak spacer czy jogging.
Osoby w depresji nie mają takich narzędzi. Jednym z objawów jest bowiem anhedonia, czyli utrata umiejętności odczuwania przyjemności nawet z wykonywania czynności, które przed chorobą sprawiały radość.
Depresję od smutku odróżniają także przyczyny jej wystąpienia. Sytuacje traumatyczne są tylko jednym z czynników ryzyka. Stanowią bardziej katalizator choroby. Sama depresja natomiast jest konsekwencją nałożenia się na siebie wielu czynników środowiskowych, społecznych, indywidualnych i behawioralnych. To tłumaczy, dlaczego cierpią na nią osoby z pozoru szczęśliwe – te które mają zdrowie, rodzinę i odniosły sukces, czy też prowadzą interesujące życie.
Depresja często wraca bez powodu.
Wpływa na funkcjonowanie osób cierpiących na wszystkich płaszczyznach. W głębokiej depresji osoby tracą siły, a wstanie z łóżka czy nawet higiena osobista są ponad ich możliwości. To rozpacz, pustka, która ogarnia wszystko.
Depresja dotyka bez ostrzeżenia. Podstępnie i po cichu. Im więcej o niej wiemy, tym łatwiej ją zauważyć u siebie lub najbliższych.