Skip to main content

O współpracy pomiędzy Doctor.One a Fundacją NWPM i problemie wypalenia zawodowego medyków opowiadają Tomasz Rudolf, CEO Doctor.One i Urszula Szybowicz, Prezes Fundacji Nie Widać Po Mnie

Skąd pomysł na współpracę?

Urszula Szybowicz: To nie pierwsze nasze wspólne przedsięwzięcie. Rok temu opracowaliśmy z Doctor.One „Trendbook” o wypaleniu zawodowym w środowisku medycznym, którego celem było przybliżenie problemu i pokazanie medykom, że z tym problemem mierzy się wielu z nich. Ambasadorski Program Lekarski, z którym teraz wchodzimy, jest kolejnym krokiem na drodze naszej współpracy. 

Tomasz Rudolf: Dokładnie, to kolejny, wspólny etap. Idea wsparcia psychologicznego lekarzy jest zgodna z polityką i zasadami, które przyświecały powstaniu Doctor.One. Przed stworzeniem naszego przedsięwzięcia rozmawialiśmy z przedstawicielami tego zawodu o wyzwaniach, przed którymi stoi współczesny personel medyczny. Analizowaliśmy środowisko, materiały i statystyki. Z tych obserwacji jasno wynikało, że lekarze dbają o pacjentów, podchodzą do nich troską i zaangażowaniem, jednak sami nie otrzymują wsparcia — zwłaszcza ze strony systemu. Często, zamiast poświęcać czas pacjentowi, muszą walczyć z formalnościami, złą organizacją, nadmierną biurokracją, a czasem z samymi zestresowanymi pacjentami. W Doctor.One chcemy przynajmniej częściowo zdjąć z nich ciężar. Stworzyliśmy nową formę opieki, w której pacjenci i lekarze są sobie równi. Dzięki opłacie subskrypcyjnej ustalanej bardzo indywidualnie pacjenci mają stały dostęp do wybranego lekarza, który jest dla nich swoistym przewodnikiem po świecie zdrowia. Kontakt utrzymywany jest przede wszystkim za pośrednictwem chatu w aplikacji. Wizyty w gabinecie lub domowe są oczywiście formą podstawową, jednak w sytuacji, w której wymagana jest głębsza diagnostyka.

Czy taki system się sprawdza? Czy stały kontakt na linii lekarz-pacjent nie jest dodatkowym obciążeniem dla tego pierwszego?

T.R.: Sprawdza się, jak najbardziej. Mamy już wiele pozytywnych opinii od samych lekarzy. Z zebranych dotychczas danych wychodzi, że około 30% konsultacji mogło odbyć się do tej pory w sposób zupełnie asynchroniczny poprzez Doctor.ONe. Konsultacje kontrolne, odczytanie wyników, wypisanie recepty na stale przyjmowane leki, czy skierowanie do lekarzy specjalisty, działania profilaktyczne i edukacyjne — to czynności, które nie wymagają spotkania osobistego. W ten sposób wykorzystujemy lepiej cenny czas lekarzy, który mogą poświęcić na pacjentów bardziej wymagających lub na zadbanie o swój dobrostan. To ukłon w stronę medyków, którzy często są przepracowani, a odgórnie narzuca się im krótkie spotkania z pacjentem. W ich trakcie nie są oni w stanie ani poznać danej osoby, ani poświęcić jej tyle uwagi, na ile zasługuje. Taka walka z czasem i systemem jest dla nich stresująca i frustrująca. Czasem aż nadto.

Czy to jest powód wypalenia zawodowego lekarzy, o którym mówi się coraz więcej?

T.R.: Z pewnością jest jedną z wielu przyczyn, dla których ten zawód stał się tak trudny. Proszę pamiętać, że wielu lekarzy, zaczynając swoje długoletnie studnia, ma ogromną wiarę w to, że będą nieść pomoc potrzebującym. Później jednak wszyscy trafiają w trybiki systemu, który ich nie docenia. Nawet przeszkadza, stawiając kolejne przeszkody, które ich spowalniają i zabierają cenny czas. Lekarzom obiera się poczucie sprawczości i kontrolę nad tym, jak zajmują się pacjentem i ile mu poświęcają. W tej całej walce lekarze są osamotnieni. Coraz częściej i głośniej mówią, że nie dają rady i potrzebują pomocy. Sytuacja ta stała się szczególnie widoczna po pandemii.

U.Sz.: Dokładnie. Wcześniej lekarze milczeli. Powodem często była stygmatyzacja osób, które prosiły o pomoc. Od lekarzy bowiem wymagamy znacznie więcej — tego by byli zawsze w gotowości do podejmowania trudnych decyzji, a jednocześnie pełni empatii i współczucia. Przez wiele lat medycy dawali sobie radę. Jednak pandemia wiele zmieniła. Ogromna presja i stres, z którymi się wówczas mierzyli, często bezradność wobec tragedii ludzkich i konieczność walki z systemem doprowadziły do tego, że wielu lekarzy po prostu przestało dawać radę. Różne badania wskazują, że ok. 30% osób zatrudnionych w służbie medycznej cierpi na zaburzenia lękowe, depresję i wypalenie zawodowe.

T.R.: To grupa, o którą naprawdę musimy zadbać. Niektóre badania pokazują, że lekarki żyją średnio 10 lat krócej niż ich pacjenci. Tymczasem WHO oblicza, że wkrótce na świecie będzie brakować 4 mld lekarzy i około 30 mld pracowników medycznych. W Doctor.One mamy świadomość, z jakimi wyzwaniami mierzą się lekarze i chcemy im pomóc. Zdajemy sobie sprawę, że zadowolony lekarz, to zadowolony pacjent. O to nam wszystkim chodzi. Dlatego w ramach współpracy z medykami finansujemy pierwszą wizytę u specjalistów psychologów lub psychiatrów wszystkim, którzy tego potrzebują. Już mamy pierwsze sygnały, że to fenomenalny pomysł, a wartość, jaką jest możliwość zadbania o siebie, jest bezcenna. 

Inaczej wypalenie zawodowe zmusiłoby ich do rezygnacji z zawodu?

U.Sz.: Lekarze trochę inaczej niż osoby w innych zawodach radzą sobie z wypaleniem, zaburzeniami lękowymi czy depresją. Rzadko rezygnują z zawodu. Raczej starają się samodzielnie radzić sobie z problemem i codziennymi wyzwaniami z nim związanymi.

T.R.: Osoby po studiach medycznych mają też możliwość wybrania innej ścieżki kariery. W administracji, zarządzaniu szpitalami, czy w start-upach potrzebne i niezwykle poszukiwane są osoby z medycznym wykształceniem. Jednak dla niewielu jest to ścieżka pożądana. Większość nadal po prostu chce pomagać. Wyzwaniem dla nas wszystkich jest sprawienie, żeby praca sprawiała im większą przyjemność, była spełnieniem ich oczekiwań. Możemy to zrobić, zapewniając im pomoc w sferze psychicznej i emocjonalnej oraz odciążenie, które jest im niezbędne do przejęcia kontroli nad formą ich własnej pracy. Taki model właśnie wprowadzamy w Doctor.One.

Czego oczekujecie po współpracy pomiędzy Doctor.One i Fundacją NWPM?

T.R.: Wspólnie chcemy zrobić coś ważnego dla środowiska lekarzy. Program dopiero jest na początku swojej drogi. Jednak już mamy pozytywny odzew lekarzy, którzy cieszą się, że mają wsparcie w gorszym okresie. Pamiętajmy też, że wielu z nich jeszcze dojrzewa do sięgnięcia i skorzystania z pomocy. My chcemy im to umożliwić. Natomiast w dłuższej perspektywie mamy nadzieję, że dostęp do źródła wiedzy, jaką oferujemy, sprawi, że działać będziemy prewencyjne. Praca stanie się dla lekarzy prawdziwą misją i przyjemnością, a wypalenie zawodowe stanie się przeszłością.

 

Skip to content