Program lekowy B.147 dla osób z depresją lekooporną zbliża się ku końcowi. Dwuletnia pomoc w postaci refundacją nowatorskiego leczenia trwać będzie tylko do lipca 2025 r. Zgodnie z założeniami z programu miało skorzystać ok. 1700 osób. Do listopada 2024 r. zakwalifikowało się do niego jedynie 157 pacjentów. To kropla w morzu potrzeb. Dlaczego tak trudno uzyskać refundację leczenia? Gdzie tkwi haczyk? Czy można jeszcze coś z tym zrobić? Na te pytania próbowali odpowiedzieć specjaliści podczas konferencji, 6 marca 2025 r.
Wśród zaproszonych gości były:
- dr hab. N. med. Agata Szulc, specjalistka psychiatrii, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego
- Anna Śremska, specjalistka psychiatrii, Prezes Związku Pracodawców Opieki Psychiatrycznej i Leczenia Uzależnień, Dyrektor Szpitala im. Józefa Babińskiego Specjalistycznego Psychiatrycznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Łodzi, Członek Rady do spraw Zdrowia Psychicznego
- Joanna Szczerba, lekarz specjalista psychiatrii
Spotkanie poprowadziła Urszula Szybowicz, Prezes Fundacji Nie Widać Po Mnie, organizatora konferencji.
Program lekowy B.147: Gdzie tkwi haczyk?
Program lekowy B.147 tchnął nadzieję w pacjentów, ich rodziny, ale też w samych lekarzy. Był to ewenement na skalę europejską, a Polska była pierwszym krajem, który wyciągnął rękę do pacjentów w depresji lekoopornej w postaci refundacji nowatorskiej terapii. Leczenie objęte programem jest stosunkowo kosztowne i niewielu osób z depresją lekooporną, zwłaszcza w sytuacji niezdolności do pracy, nie może pozwolić sobie na taki wydatek. Koszt półrocznej terapii to ok. 120 tys. złotych. – Jako organizatorzy podeszliśmy do programu z ogromnym entuzjazmem – wspomina Anna Śremska – Wiele ośrodków złożyło stosowne wnioski na włączenie do programu. Ostatecznie zakwalifikowało się 64 placówek. Gdy przyszła decyzja od MZ, nasze nastroje totalnie się zmieniły. Okazało się, że po prostu nie możemy pomóc. A pamiętajmy, że za każdym takim pacjentem stoi historia cierpienia i dramat nie tylko jego samego, ale także rodziny. Liczę, że ta konferencja będzie kamykiem do zmian, który wywoła modyfikację programu. Jestem za tym, żeby ta dyskusja zaczęła się jak najszybciej i błyskawicznie nabrała tempa. Tym bardziej, że wszystkie placówki zakwalifikowane do programu są gotowe, aby natychmiast pomóc pacjentom, którzy się do nich zgłoszą. To nie organizacja jest problemem i wyzwaniem.
Decydującą barierą, która uniemożliwia osobom z depresją lekooporną skorzystanie z refundacji, są zaostrzone kryteria włączenia i wyłączenia. Dyskwalifikują one większość zgłaszających się pacjentów. Wystarczy wspomnieć, że do tej pory wykorzystaliśmy jedynie 10% możliwości, jakie mieliśmy. – Ta skala programu jest bardzo mała w porównaniu z innymi programami – podkreślała prof. Agata Szulc. – Potrzebne są szybkie zmiany, żebyśmy mogli pacjentom pomagać. Co więcej, jest to absolutnie możliwe i to w ramach przyznanych środków.
Konferencja nie jest apelem o zwiększenie przyznanych funduszy, ale o ich racjonalniejsze rozdysponowanie. – Dzisiaj zależy nam przede wszystkim na efektywniejszym wykorzystaniu puli finansowej przeznaczonej na program – podkreśla Urszula Szybowicz. – Nie chodzi o zwiększenie w sposób nieograniczony liczby pacjentów, ale o to, aby za pół roku, przy końcu programu, okazało się, że skorzystało z niego nie 157 osób, ale 500, 1000, a może 1200. To nawet mniej niż początkowe założenia.
Co należy zmienić w programie lekowym B.147
Co sprawia, że program lekowy B.147 to fikcja? Które z kryteriów są najbardziej krzywdzące dla pacjentów?
Historia uzależnień
Pacjent: Piotr, lat 35
Depresja jest u niego zaburzeniem współistniejącym, a pojawiła się w następstwie przewlekłych chorób somatycznych. Na zaburzenie leczony jest łącznie 4 lata, obecnie po 3 próbach samobójczych. 4 lata wcześniej ze względu na porażenie czterokończynowe i towarzyszący temu ból przyjmował silne leki z grupy opioidów, od których się uzależnił. Przeszedł terapię. Jest czysty od 2 lat. Jednak to wykluczyło go z programu.
To jedna z licznych historii. Program lekowy B.147 nie uwzględnia bowiem wszystkich pacjentów z historią uzależnień – nie tylko od alkoholu czy narkotyków. Także tych, którzy w młodości mieli do czynienia z nikotyną, e-papierosami czy konopią indyjską oraz tych, którzy uzależnili się od opioidów w wyniku fizycznego cierpienia. Dotyczy to także osób, którzy otrzymają zaświadczenie o przejściu stosownej terapii. Nie pomagają nawet badania na obecność substancji psychoaktywnych. Program ich wyklucza.
Ograniczenia liczby przyjmowanych leków antydepresyjnych
Pacjentka: Joanna, lat 33
Pierwszy epizod zdiagnozowano u niej w wieku 22 lat. Leczenie zakończyło się całkowitą remisją. Nawrót epizodu nastąpił kilka lat później i był bezpośrednim następstwem traumatycznych przeżyć. Zaostrzenie objawów trwa 3 lata. Zdiagnozowano u niej depresję lekooporną i stosowano, m.in. metodę łączenia leków z różnych grup. Do rozpoczęcia kwalifikacji do programu lekowego B.147 wdrożono łącznie 5 leków. W czasie procesu weryfikacyjnego objawy depresji u pacjentki się zaostrzyły, co wymusiło konieczność zmiany jednego leku. Był to już 6. Z tego powodu nie przyznano pacjentce refundacji.
Program definiuje, że w danym epizodzie pacjent może przyjmować nie mniej niż 2, ale nie więcej niż 5 leków antydepresyjnych z różnych grup. Na refundację nie mogą więc liczyć także osoby, u których leki wywoływały reakcje alergiczne czy inne objawy somatyczne, co było powodem ich zmiany.
Zaburzenia osobowości
Pacjent: Konrad, lat 27
Depresję diagnozy usłyszą w wieku nastoletnim. W momencie rozpoczęcia klasyfikacji do programu lekowego pacjent był w trakcie trzeciego epizodu, w czasie którego stwierdzono lekooporność. W czasie trwania procesu włączającego do programu u pacjenta pojawił się krótkotrwały epizod manii, który szybko przeszedł w zaostrzone objawy depresyjne. Lekarze podjęli decyzję o diagnozie w kierunku choroby afektywnej dwubiegunowej. To nie dało pacjentowi szans na refundację.
Kryteria programu lekowego B.147 wyłączają wszystkie osoby zmagające się z depresją lekooporną, u których występują także zaburzenia typu schizofrenia, borderline czy właśnie choroba afektywna dwubiegunowa. To krzywdzące i dyskryminujące.
Co jeszcze wymaga zmiany?
W ostatnim czasie prof. Piotr Gałecki, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii, Polskie Towarzystwo Psychiatryczne i Fundacja Nie Widać Po Mnie złożyły osobne, niezależne postulaty do Ministerstwa Zdrowia o zmianę niektórych kryteriów. Poza wymienionymi powyżej na liście znalazły się też, m.in.
➡️ ograniczenia wiekowe do 75 r.ż, co wyklucza seniorów z leczenia,
➡️ brak refundacji w przypadku pierwszego epizodu depresyjnego,
➡️ wysoki próg zmniejszenia objawów w stosunku do początkowych, który oszacowano na poziomie minimum 50% w skali MADRS.
Odpowiedź MZ jest jednoznaczna. Zmiany nie są możliwe bez złożenia stosownego wniosku od dostawcy leku wraz z nowymi wytycznymi do kwalifikacji i przejścia całej procedury analizy, co jest czasochłonne i kosztowne.
W ten sposób wszyscy mają związane ręce, a pacjenci pozostają bez szans na leczenie.
– Nam chodzi tylko o to, żeby ludziom pomóc, bo za depresją stoi cierpienie – zakończyła konferencję prof. Szulc.
Depresja lekooporna w Polsce – ile osób potrzebuje wsparcia?
Zgodnie z danymi ZUS w 2023 r. ponad 1,7 mln osób zrealizowało recepty na refundowane leki antydepresyjne. Nie jest to jednak ostateczny wyznacznik liczby osób z tym rozpoznaniem. Leki te bowiem przepisywane są także na inne zaburzenia, a także na neuralgie. Ogólnie przyjmuje się, że w Polsce żyje ok. 1,5 mln osób z depresją. Specjaliści szacują, że ok. 25-30% z nich zmaga się z jej formą lekooporną. Oznacza to nawet 600 tys. osób! Za każdą z nich stoi dramat – tak pacjentów, jak i ich rodzin. To także obciążenie dla systemu i gospodarki. Liczba zwolnień lekarskich z tytułu głębokiej depresji jedynie w 2023 r. wynosiła blisko 374 tys.
Program lekowy B.147 to dla wielu jedyna szansa na bezinwazyjne, nowoczesne leczenie, zmniejszenie cierpienia i powrót do życia w społeczeństwie i w rodzinie. Jednak szansa na razie fikcyjna, jednak jeszcze można to zmienić.